Zaczynamy
od najbardziej gorącego tematu jakim niewątpliwie jest skarga głównego
księgowego zatroskanego przyszłością szkoły i swoich zarobków. Z treści skargi
w wielu miejscach przebija niekonsekwencja. I tak:
Główna
księgowa kilkukrotnie pytała się dyrektorki czy ta chce z nią współpracować i
słyszała odpowiedź twierdzącą, a równocześnie próbuje udowadniać, że dyrektorka
chce ją zwolnić, a jednym z przemawiających za tym argumentów jest to, że
dyrektorka porozumiewa się z głównym księgowym droga mailową i pisemną, a stroni
od nieoficjalnych kontaktów (sic!);
Główna
księgowa z rozmowie z wicestarostą stwierdza że nie ma konfliktu między nią a
dyrektorem, bo nie chce źle mówić o pani dyrektor i przyznawać, że nie ma ona
pojęcia o budżecie placówki, po czym pisze skargę na dyrektora i pomija zarząd
oraz wicestarostę, tylko kieruje ją prosto do Rady Powiatu i mediów;
Główna
księgowa dostaje polecenie na piśmie. I to ją dziwi. Polecenie dotyczy prac
poza zakresem obowiązków głównego księgowego, ale w piśmie do dyrektora pisze
że weryfikacja księgowo – rachunkowa wniosku o płatność inwestycji realizowane
w placówce i rozliczanej przez tę placówkę jest poza zakresem wiedzy pani
głównej księgowej.
Placówka
rozliczała budowę i dofinansowanie unijne hali – choć winny to robić służby
powiatowe. Kolejny przykład na bierność i indolencję Starostwa, które jednak
bardzo chętnie przypisuje sobie ten sukces. Osoba, która to robiła w tym
momencie była na urlopie. Cóż zatem dziwnego, że akurat ta wiedza nie była
dotychczas potrzebna głównej księgowej? Ponadto, zadanie to zostało jednak wykonane
po godzinach pracy, ale o tym autor artykułu milczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz