poniedziałek, 1 września 2014

Część 2 - Wynagrodzenia za pracę


Poprzednia dyrektorka miała rację mówiąc, że Biała była ewenementem na skalę regionu i kraju. Chyba nigdzie w publicznej jednostce budżetowej nie dochodzi do takich sytuacji jak tu. A mamy tu nagromadzenie istnych cudów: podwójne pensje za tę samą pracę dla nauczycieli oddelegowanych do pracy w gimnazjum w Lӧcknitz plus do tego jeszcze delegacje; wykonywanie w tym samym czasie dwóch umów o pracę w przypadku szefa kuchni będącego równocześnie nauczycielem praktycznej nauki zawodu; funkcjonowanie obok umów o pracę umów – zleceń podczas gdy pracownicy nie są w stanie stwierdzić jakie czynności w ramach tych dodatkowych umów wykonywali, ponadto wszechobecne dodatki specjalne nawet po 1000 złotych miesięcznie, z których klasyfikacją nawet PIP nie jest w stanie sobie poradzić , bo nie wiadomo za jakie dodatkowe czynności zostały przyznane. A do tego jeszcze była pani dyrektor, która mieszka w szkole, choć z oświadczenia majątkowego wynika, że ma własnościowe mieszkanie wzywa ogólnoregionalne media, żeby pokazać święte oburzenie, że nowa pani dyrektor zablokowała jej całodobowy dostęp na teren szkoły.

Na początku roku przez Police przetoczyła się ogromna fala wzburzenia w związku z planem odwołania partnera życiowego byłej dyrektorki z pracy w niemieckim gimnazjum, którego powodem miała być li tylko zemsta nowej dyrektorki. Dopiero przy okazji tej awantury policzanie, ale też nauczyciele Białej dowiedzieli się, że za tę pracę nauczyciele oddelegowani do Lӧcknitz mają podwójne wynagrodzenie – w Polsce zgodnie z kartą nauczyciela i w Niemczech – zgodnie z umową polsko – niemiecką o przejęciu przez stronę niemiecką odpłatności za nauczanie w Niemczech. Ponoć wcale nie chodzi o ten dodatkowy zarobek (bo to tylko ok. 1000 euro miesięcznie). Na marginesie warto jednak zaznaczyć, że partner życiowy byłej dyrektorki otrzymał pracę w Niemczech w 2004r. zaraz po tym jak Beata Golisowicz objęła funkcję dyrektora szkoły i i chyba do tej pory nie ma certyfikatu w zakresie znajomości języka niemieckiego.

Realizacja projektu Niemiecko-Polskiego Gimnazjum w Lӧcknitz opiera się na podpisanym w 1994r. porozumieniu. Zasady i organizację szkoły dla obu partnerów – polskiego i niemieckiego - określił m.in. Szczeciński Kurator Oświaty. 20 lat temu powstanie szkoły wyprzedziło o epokę nie tylko istniejące prawo oświatowe, ale także stosunki polsko-niemieckie i europejskie (dopiero 10 lat później Polska stałą się członkiem Unii Europejskiej). Był to nowatorski projekt w skali kraju.

Młodzież ZS ucząca się w Lӧcknitz funkcjonuje w dwóch systemach edukacyjnych – polskim i niemieckim. W ZS są umieszczeni w klasach Gimnazjum nr 6 (1GN, 2GN, 3GN) i w Liceum Ogólnokształcącym (1 LN, 2LN, 3LN). W szkole niemieckiej każda z tych klas jest podzielona na 2 lub 3 inne, które są klasami EDPG. Powiat niemiecki pobiera subwencję oświatową na tak podzielone klasy – czyli na polskich uczniów również.

A jak jest z Powiatem Polickim i subwencją? Czy także (podwójnie) ją pobiera? Tak, i to mimo próśb B.Golisowicz o znalezienie rozwiązania tej sytuacji. B.Golisowicz prosiła władze Powiatu, by to zmienić, ponieważ stwarza to właśnie wrażenie podwójności i dla uczniów, i dla nauczycieli. Ale Powiat Policki nie chciał i nadal nie chce zrezygnować z tych klas po stronie polskiej i zgłasza je do subwencji. To skutkiem takiego działania nauczyciele muszą funkcjonować w arkuszu organizacyjnym po polskiej stronie, a wg prawa szkoła musi delegować tak zatrudnionego nauczyciela, co skutkuje opłatą delegacji za odcinek za granicą (przy czterech wyjazdach w tygodniu – około 200zł miesięcznie). I tak też pani dyrektor A.Markowicz-Narękiewicz zatrudniała od 1 września 2014r. nową polonistkę – Annę Krypień. Ale jak widać – nowej pani dyrektor wolno, a B.Golisowicz można to wytknąć. A jak na ironię akurat M.Chmielewski został wytypowany do pracy w Niemczech nie przez B.Golisowicz, ale jednomyślnie przez innych nauczycieli (dokument w załączeniu). Ciekawe, czy tak też było w wypadku pani Krypień, czy raczej została wskazana jednoosobowo przez dyrektora? Cóż, takie fakty nie mogą się znaleźć w tendencyjnym artykule – nie pasują do jednej z góry przyjętych tez. Tak jak sprawa certyfikatu – do nauczania języka polskiego i innych polskich przedmiotów nigdzie nie jest wymagany certyfikat z języka niemieckiego.

Autor artykułu próbuje wzbudzić najniższe instynkty u czytających – pokazać: zobaczcie jak poplecznicy Golisowicz mieli dobrze. Pomija przy tym fakt, że Powiat zna zasady funkcjonowania nauczycieli (nadal stosuje je pani dyrektor Markowicz-Narękiewicz) i je całkowicie akceptuje, ponieważ przynoszą korzyści finansowe dla budżetu Powiatu. Taki system zatrudniania nauczycieli obowiązuje również dla nauczycieli niemieckich zatrudnionych w Polsce (w ZS także).

 

Autor artykułu, a może autorka, tak bardzo chce zdyskredytować B.Golisowicz, że nawet dobrze nie przeczytał/a oświadczenia majątkowego, a już wyciąga wygodne dla niego/niej wnioski. Nie zauważył, że oświadczenie ma datę 31 sierpnia 2013r. i tego, że mieszkanie zakupione jest w całości na kredyt. Nie przewidział też, że było zakupione dla córki, która wtedy nie miała po prostu tzw. zdolności kredytowej. Ponadto, okazało się, że nowa pani dyrektor szuka sposobu usunięcia B. Golisowicz z zajmowanego mieszkania. Warto też dodać, że B.Golisowicz mieszka w szkole od 1992r. i zawsze miała przejście do szkoły, nie tylko jako dyrektor. Korzystała z niego tylko w razie potrzeby, a na pewno nie zaryzykowałaby wejścia tamtędy po 1 września 2013r. – ludziom na pewnym poziomie nie trzeba nawet tego mówić (ponadto w szkole jest alarm). Zamurowanie nie było konieczne, zwłaszcza bez uprzedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz