poniedziałek, 1 września 2014

Część 1 - Wstęp i kontrole


W Internecie można znaleźć różne informacje. Anonimowy autor tekstu pt. „O co chodzi w „Białej”, który można znaleźć w sieci, nie ma problemu z pisaniem kłamstw. Poczytajcie nasze komentarze do jego tekstu - sami osądźcie, o  której prawdzie mowa.

Całość składa się z 9 części rozpoczynających się fragmentami tekstu.

Oto fragmenty  (zaznaczone pochyloną czcionką) i nasze komentarze (zaznaczone czarnym kolorem).
 

Strona internetowa szkoły pełna jest protokołów z przeprowadzonych w ostatnim roku szkolnym kontroli. Drobne nieprawidłowości wskazywane w wynikach kuratoryjnych kontroli są jednak niczym w porównaniu z kontrolą Państwowej Inspekcji Pracy i ZUS-u. Raport z przeglądu ograniczonego będący inwentaryzacją stanu zastanego z elementami analizy polickiej placówki pokazuje jak beztrosko były wydawane publiczne pieniądze. I co najważniejsze te wydatki nie miały nic wspólnego z podwyższeniem jakości nauczania.  Trudno się dziwić, że dziś beneficjenci dużej części budżetu placówki za czasów „panowania poprzedniego dyrektora” nie mogą się pogodzić, że tych luksusów już nie będzie.
 

Warto dokładnie prześledzić zapisy zawarte w tych dokumentach.

 

1.      Kontrola KO z 28 stycznia 2014r. dotycząca okresu, w którym dyrektorem jest A.Markowicz-Narękiewicz  załącznik – protokół

Wyniki ankiety przeprowadzonej wśród nauczycieli są co najmniej zastanawiające. Dużo osób twierdzi, że dyrektor źle funkcjonuje, a bardzo dużo wstrzymuje się od głosu – czyżby byli przestraszeni? Czy nie mają własnego zdania? W protokole widać też wyraźnie, że pani dyrektor nie mówi prawdy – twierdzi, że decyzję o odsunięciu pana Chmielewskiego uzgodniła z dyrektorem EDPG w Lӧcknitz. Dziś wiadomo, że tak nie było. Warto też zwrócić uwagę na wniosek nr 5 i uwagę nr 2.

Warto też prześledzić zapisy protokołu w kwestii rzekomego wydłużenia godzin pracy biblioteki ze względu na prośby rodziców. Przedstawiamy harmonogram pracy biblioteki



Z ww. harmonogramów wynika, że w tygodniu biblioteka jest czynna:

do 31 grudnia 2013r.  – przez 41,5 godziny,

od 1 stycznia 2014r. – przez 35,0 godzin.

Jak zatem może być mowa o WYDŁUŻENIU godzin pracy?!

 

Ale najważniejsze jest to, że protokół nie jest podpisany przez dyrektor A.Markowicz-Narękiewicz i bardzo długo nie był udostępniany na szkolnym BIP-ie. Dopiero interwencja jednej z nauczycielek w Kuratorium spowodowała, że protokół w czerwcu ujrzał światło dzienne. Najpierw jednak został umieszczony na BIP-ie w następującej postaci …………. Dopiero kolejna interwencja w Kuratorium spowodowała, że umieszczono pełne dane (korespondencja mailowa w załączeniu).

 

2.      Kontrola KO z 30 maja 2014r. dotycząca okresu, w którym dyrektorem jest A.Markowicz-Narękiewicz – załącznik – protokół

Warto zwrócić uwagę na brak zapisów tematów w dziennikach lekcyjnych i wnioski 1, 2, 3. Jeśli brak dokumentacji zajęć, za które wypłacane są środki publiczne, to tylko „drobne nieprawidłowości”, to gratulujemy autorowi „wiedzy” o finansach publicznych i postawy, bowiem według nas, każdy publiczny grosz jest na wagę złota!

Oddzielną kwestią jest sprawa tzw. gali MMA poruszona w protokole. Stanowisko KO, wyrażone w protokole i odpowiedzi skierowanej w tej sprawie do jednego z mieszkańców Polic (załącznik i załącznik 2), znacznie różni się od stanowiska Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) wyrażonego w załączonym piśmie. Uważny czytelnik zobaczy, że MEN wskazuje na złamanie (pogwałcenie)  prawa w tej kwestii przez A.Markowicz-Narękiewicz! Pani dyrektor nie skonsultowała z Radą Rodziców propozycji najmu szkolnej hali na galę MMA, co wg Ministerstwa Edukacji Narodowej jest obowiązkiem wynikającym z art. 54 ustawy o systemie oświaty!

Warto też zwrócić uwagę na pismo Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w tej sprawie - zamieszczamy

 

3.      Kontrola PIP dotycząca zarówno okresu, w którym dyrektorem była B.Golisowicz, jak i okresu, w którym dyrektorem jest A.Markowicz-Narękiewicz - załącznikprotokół i wystąpienie

W protokole nie można znaleźć wskazania żadnych nieprawidłowości!

W dokumencie o tytule „Wystąpienie” znajdziemy wskazówki, co należy zmienić, uszczegółowić. Kontrolujący wnoszą m.in., by w ZS ustalić szczegółowe zasady przyznawania dodatków specjalnych (pkt. 1), stwierdzają, że dotychczas w ZS nie obowiązywały sformalizowane zasady przyznawania tego dodatku, ale był przyznawany ZGODNIE z PRAWEM (!) (pkt. 2). Punkty 1 i 2 dotyczą okresu, w którym dyrektorem była B.Golisowicz.

Zwrócić należy uwagę jednak na punkty 3 i 4, które dotyczą stanu bieżącego, tj. okresu, który dotyczy dyrektor Markowicz-Narękiewicz – tu wyraźnie wskazane są nieprawidłowości, a nawet zapis o tym, że jedna ze spraw trafiła do sądu w związku z działaniami obecnego dyrektora ZS

 

4.      Kontrola ZUS dotycząca okresu, w którym dyrektorem była B.Golisowicz - załącznik – protokół

Długi i skomplikowany protokół kontroli ZUS zawiera wskazanie nieprawidłowości polegającej na złym zakwalifikowaniu rodzaju umów trenerów SMS. Pani Golisowicz – jako dyrektor ZS - podpisała bowiem dwie umowy o dzieło na prowadzenie szkolenia sportowego i prowadzenie drużyn SMS na treningach i rozgrywkach. Kontrolujący stwierdzili, że winny to być umowy – zlecenia, a nie umowy o dzieło. Taka zmiana oznacza, że należy wyrównać składki dla ZUS. Obecny dyrektor ZS oraz urzędnicy powiatowi, jak za chwilę udowodnimy, ucieszyli się z tego, że pani Golisowicz zrobiła ten błąd. Tak bardzo było im to „na rękę”, że nawet nie złożyli odwołania od tej decyzji ZUS, choć wszyscy wiedzą, że ZUS bardzo chętnie pozyskuje środki  wskutek nie do końca merytorycznie uzasadnionych działań. Rodzaj umowy (czy zlecenie, czy dzieło) jest w tym wypadku bowiem dyskusyjny, zatem można było się odwołać i udowadniać, że ZUS nie ma racji. Urzędnicy natomiast nie tylko nie kwestionowali (mimo wielu możliwości takiego działania) decyzji ZUS, ale i dopuścili się jawnego kłamstwa zarówno wobec zajmujących się tą sprawą Radnych Powiatu, jak i mieszkańców Polic (pismo do radnego), twierdząc, że zrobili to w uzgodnieniu z główną księgową ZS. Jak jednak wynika z pisemnego oświadczenia księgowej, wydanego na prośbę jednego z Radnych Rady Powiatu – ta nie zabierała głosu w tej sprawie, nie wydawała opinii, którą posługuje się Dyrektor ZS, a twierdzenie, iż opiniowała te kwestie, jest kłamstwem  niemającym żadnego oparcia w faktach.

I najważniejsze – od początku 2011r., w każdym miesiącu aż do sierpnia 2013r.  pani Golisowicz zmuszona była wysyłać do Starostwa Powiatowego zestawienie umów o dzieło i umów zleceń zawartych w szkole. Powiat i jego urzędnicy (w tym v-ce starosta odpowiedzialny za oświatę i naczelnik wydziału) dysponowali pełną wiedzą w zakresie tego, jakie umowy i na jakich zasadach były zawierane, nie wydał jednak nigdy (przez niemal 3 lata) żadnego polecenia korekty, zmiany czy zmniejszenia ilości tych umów…. Umowy, o których składki upomniał się ZUS mają w zestawieniu numery 178 i 179.

 

5.      Raport z przeglądu ograniczonego, będący inwentaryzacją stanu zastanego z elementami analizy polickiej placówki, dotyczący okresu, w którym dyrektorem była B.Golisowicz – załącznik

Na 26 stronach znajdujemy opis poszczególnych (wybranych) pracowników i powtarzające się stwierdzenie „wątpliwości może budzić fakt pokrywania się obowiązku wykonywanego przez pracownika w ramach umowy o pracę (…) z obowiązkiem wykonywanym w ramach umowy zlecenia” lub „przyznania dodatku specjalnego” – tak kilkanaście razy. Kontrolujący nie przyjął do wiadomości, że CAŁKOWICIE ZGODNE z PRAWEM jest zawieranie umowy-zlecenia czy przyznanie dodatku specjalnego za te same obowiązki, które pracownik ma zapisane w tzw. zakresie obowiązków, jeśli CZAS wykonywania tych zadań przekracza wymiar czasu pracy obowiązujący w umowie o pracę (40 godzin tygodniowo).

Kontrolujący tak prowadzili przesłuchania pracowników, aby przestraszony i zestresowany pracownik bał się „zeznawać” (badaniem poprawności i dopuszczalności działań w takiej formie, zajmują już się stosowne organy). Nie dali się też przekonać, że w tamtym okresie  ZS tętnił życiem, realizowano wiele projektów, imprez (także dla policzan), zadań dodatkowych, nowych projektów i stron internetowych – kto to realizował i kiedy? Oczywiste jest, że wielu pracowników wykonywało dodatkowe zadania, ale szkoła była coraz piękniejsza i coraz więcej się w niej działo.




Raport z przeglądu ograniczonego całkowicie pomija umowy zlecenia, które B.Golisowicz podpisywała z nauczycielami – na prowadzenie nauki jazdy na łyżwach, dodatkowe zajęcia sportowe, obóz wojskowy, obsługę grup sportowych, tłumaczenia ulotek, opiekę nad polsko-niemiecką młodzieżą (w czasie projektów międzynarodowych) itp. Wśród beneficjentów różnych nauczycielskich umów-zleceń są, w większości ci, którzy dziś głośno krzyczą, jak to Golisowicz była niesprawiedliwa i faworyzowała „swoich”. Czyżby motyw belki i drzazgi? A może próba zakrzyczenia prawdy?


Raport pomija także fakt, że pracownicy szkoły wykonywali szereg prac całkowicie bezpłatnie – oszczędzając przy tym poważne środki. Niektórzy pracownicy z własnej inicjatywy podejmowali działania, za które nie otrzymywali wynagrodzenia (głupcy). Działania te wybiegały daleko poza zakres obowiązków, a wynikały z konieczności zapewnienia ciągłości funkcjonowania placówki, mimo cięć budżetowych. Tylko na pływalni były to ogromne oszczędności na koniecznych inwestycjach: modernizacja oświetlenia ewakuacyjnego, remont boksów dla szkół  (również nieodpłatne uzyskanie materiału), część prac przy modernizacji wentylacji, modernizacja oświetlenia szatni, natrysków, węzła cieplnego i siłowni. Niewiele osób wie, że kierownicy posiadali właściwe uprawnienia i sami nieodpłatnie dokonywali napraw wielu urządzeń niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania obiektów. Były to oszczędności idące w dziesiątki tysięcy złotych (można to udowodnić, ponieważ na niektóre prace posiadamy oferty firm zewnętrznych).

Pomija się to wszystko chyba po to, by można było napisać, że wydawano pieniądze i nie miało to nic wspólnego z nauczaniem? Pomija się także fakt, że za czasów B.Golisowicz pozyskano niemal 17,5 mln zł dofinansowania ze środków zewnętrznych dla różnych projektów (dla młodzieży, nauczycieli i na inwestycje). Kto napisał wnioski o te środki? Kto zrealizował te projekty? Kto je rozliczył? Wszystko to zrobili pracownicy ZS – otrzymywali też za to wynagrodzenie. Wszyscy, z wyjątkiem B.Golisowicz.
 

Część 2 - Wynagrodzenia za pracę


Poprzednia dyrektorka miała rację mówiąc, że Biała była ewenementem na skalę regionu i kraju. Chyba nigdzie w publicznej jednostce budżetowej nie dochodzi do takich sytuacji jak tu. A mamy tu nagromadzenie istnych cudów: podwójne pensje za tę samą pracę dla nauczycieli oddelegowanych do pracy w gimnazjum w Lӧcknitz plus do tego jeszcze delegacje; wykonywanie w tym samym czasie dwóch umów o pracę w przypadku szefa kuchni będącego równocześnie nauczycielem praktycznej nauki zawodu; funkcjonowanie obok umów o pracę umów – zleceń podczas gdy pracownicy nie są w stanie stwierdzić jakie czynności w ramach tych dodatkowych umów wykonywali, ponadto wszechobecne dodatki specjalne nawet po 1000 złotych miesięcznie, z których klasyfikacją nawet PIP nie jest w stanie sobie poradzić , bo nie wiadomo za jakie dodatkowe czynności zostały przyznane. A do tego jeszcze była pani dyrektor, która mieszka w szkole, choć z oświadczenia majątkowego wynika, że ma własnościowe mieszkanie wzywa ogólnoregionalne media, żeby pokazać święte oburzenie, że nowa pani dyrektor zablokowała jej całodobowy dostęp na teren szkoły.

Na początku roku przez Police przetoczyła się ogromna fala wzburzenia w związku z planem odwołania partnera życiowego byłej dyrektorki z pracy w niemieckim gimnazjum, którego powodem miała być li tylko zemsta nowej dyrektorki. Dopiero przy okazji tej awantury policzanie, ale też nauczyciele Białej dowiedzieli się, że za tę pracę nauczyciele oddelegowani do Lӧcknitz mają podwójne wynagrodzenie – w Polsce zgodnie z kartą nauczyciela i w Niemczech – zgodnie z umową polsko – niemiecką o przejęciu przez stronę niemiecką odpłatności za nauczanie w Niemczech. Ponoć wcale nie chodzi o ten dodatkowy zarobek (bo to tylko ok. 1000 euro miesięcznie). Na marginesie warto jednak zaznaczyć, że partner życiowy byłej dyrektorki otrzymał pracę w Niemczech w 2004r. zaraz po tym jak Beata Golisowicz objęła funkcję dyrektora szkoły i i chyba do tej pory nie ma certyfikatu w zakresie znajomości języka niemieckiego.

Realizacja projektu Niemiecko-Polskiego Gimnazjum w Lӧcknitz opiera się na podpisanym w 1994r. porozumieniu. Zasady i organizację szkoły dla obu partnerów – polskiego i niemieckiego - określił m.in. Szczeciński Kurator Oświaty. 20 lat temu powstanie szkoły wyprzedziło o epokę nie tylko istniejące prawo oświatowe, ale także stosunki polsko-niemieckie i europejskie (dopiero 10 lat później Polska stałą się członkiem Unii Europejskiej). Był to nowatorski projekt w skali kraju.

Młodzież ZS ucząca się w Lӧcknitz funkcjonuje w dwóch systemach edukacyjnych – polskim i niemieckim. W ZS są umieszczeni w klasach Gimnazjum nr 6 (1GN, 2GN, 3GN) i w Liceum Ogólnokształcącym (1 LN, 2LN, 3LN). W szkole niemieckiej każda z tych klas jest podzielona na 2 lub 3 inne, które są klasami EDPG. Powiat niemiecki pobiera subwencję oświatową na tak podzielone klasy – czyli na polskich uczniów również.

A jak jest z Powiatem Polickim i subwencją? Czy także (podwójnie) ją pobiera? Tak, i to mimo próśb B.Golisowicz o znalezienie rozwiązania tej sytuacji. B.Golisowicz prosiła władze Powiatu, by to zmienić, ponieważ stwarza to właśnie wrażenie podwójności i dla uczniów, i dla nauczycieli. Ale Powiat Policki nie chciał i nadal nie chce zrezygnować z tych klas po stronie polskiej i zgłasza je do subwencji. To skutkiem takiego działania nauczyciele muszą funkcjonować w arkuszu organizacyjnym po polskiej stronie, a wg prawa szkoła musi delegować tak zatrudnionego nauczyciela, co skutkuje opłatą delegacji za odcinek za granicą (przy czterech wyjazdach w tygodniu – około 200zł miesięcznie). I tak też pani dyrektor A.Markowicz-Narękiewicz zatrudniała od 1 września 2014r. nową polonistkę – Annę Krypień. Ale jak widać – nowej pani dyrektor wolno, a B.Golisowicz można to wytknąć. A jak na ironię akurat M.Chmielewski został wytypowany do pracy w Niemczech nie przez B.Golisowicz, ale jednomyślnie przez innych nauczycieli (dokument w załączeniu). Ciekawe, czy tak też było w wypadku pani Krypień, czy raczej została wskazana jednoosobowo przez dyrektora? Cóż, takie fakty nie mogą się znaleźć w tendencyjnym artykule – nie pasują do jednej z góry przyjętych tez. Tak jak sprawa certyfikatu – do nauczania języka polskiego i innych polskich przedmiotów nigdzie nie jest wymagany certyfikat z języka niemieckiego.

Autor artykułu próbuje wzbudzić najniższe instynkty u czytających – pokazać: zobaczcie jak poplecznicy Golisowicz mieli dobrze. Pomija przy tym fakt, że Powiat zna zasady funkcjonowania nauczycieli (nadal stosuje je pani dyrektor Markowicz-Narękiewicz) i je całkowicie akceptuje, ponieważ przynoszą korzyści finansowe dla budżetu Powiatu. Taki system zatrudniania nauczycieli obowiązuje również dla nauczycieli niemieckich zatrudnionych w Polsce (w ZS także).

 

Autor artykułu, a może autorka, tak bardzo chce zdyskredytować B.Golisowicz, że nawet dobrze nie przeczytał/a oświadczenia majątkowego, a już wyciąga wygodne dla niego/niej wnioski. Nie zauważył, że oświadczenie ma datę 31 sierpnia 2013r. i tego, że mieszkanie zakupione jest w całości na kredyt. Nie przewidział też, że było zakupione dla córki, która wtedy nie miała po prostu tzw. zdolności kredytowej. Ponadto, okazało się, że nowa pani dyrektor szuka sposobu usunięcia B. Golisowicz z zajmowanego mieszkania. Warto też dodać, że B.Golisowicz mieszka w szkole od 1992r. i zawsze miała przejście do szkoły, nie tylko jako dyrektor. Korzystała z niego tylko w razie potrzeby, a na pewno nie zaryzykowałaby wejścia tamtędy po 1 września 2013r. – ludziom na pewnym poziomie nie trzeba nawet tego mówić (ponadto w szkole jest alarm). Zamurowanie nie było konieczne, zwłaszcza bez uprzedzenia.

Część 3 - Straszenie?


Te wszystkie wątki wymagają rozwinięcia i każdy z nich będzie stanowił oddzielny artykuł w następnych numerach Głosu Obywatelskiego.

Zdaje się, że to groźba opublikowania kolejnych nierzetelnych i zbudowanych na półprawdach artykułów. 

Część 4 - Polecenia wydawane głównej księgowej


Zaczynamy od najbardziej gorącego tematu jakim niewątpliwie jest skarga głównego księgowego zatroskanego przyszłością szkoły i swoich zarobków. Z treści skargi w wielu miejscach przebija niekonsekwencja. I tak:
Główna księgowa kilkukrotnie pytała się dyrektorki czy ta chce z nią współpracować i słyszała odpowiedź twierdzącą, a równocześnie próbuje udowadniać, że dyrektorka chce ją zwolnić, a jednym z przemawiających za tym argumentów jest to, że dyrektorka porozumiewa się z głównym księgowym droga mailową i pisemną, a stroni od nieoficjalnych kontaktów (sic!);
Główna księgowa z rozmowie z wicestarostą stwierdza że nie ma konfliktu między nią a dyrektorem, bo nie chce źle mówić o pani dyrektor i przyznawać, że nie ma ona pojęcia o budżecie placówki, po czym pisze skargę na dyrektora i pomija zarząd oraz wicestarostę, tylko kieruje ją prosto do Rady Powiatu i mediów;
Główna księgowa dostaje polecenie na piśmie. I to ją dziwi. Polecenie dotyczy prac poza zakresem obowiązków głównego księgowego, ale w piśmie do dyrektora pisze że weryfikacja księgowo – rachunkowa wniosku o płatność inwestycji realizowane w placówce i rozliczanej przez tę placówkę jest poza zakresem wiedzy pani głównej księgowej.

 

Placówka rozliczała budowę i dofinansowanie unijne hali – choć winny to robić służby powiatowe. Kolejny przykład na bierność i indolencję Starostwa, które jednak bardzo chętnie przypisuje sobie ten sukces. Osoba, która to robiła w tym momencie była na urlopie. Cóż zatem dziwnego, że akurat ta wiedza nie była dotychczas potrzebna głównej księgowej? Ponadto, zadanie to zostało jednak wykonane po godzinach pracy, ale o tym autor artykułu milczy.

Część 5 - skarga głównej księgowej


Z tonu skargi wywnioskować można że główna księgowa uskarża się na dyrektora, że ten nie chce z nią rozmawiać, przyjmuje inne rozwiązania niż księgowa proponuje, a które były oczywiste w poprzednim okresie, jak na przykład umawianie się  dyrektora z księgowym co mówić i jak mówić podczas spotkania z przedstawicielami organu prowadzącego w kwestii potrzeb finansowych placówki. Z informacji uzyskanych od wicestarosty Anny Rybakiewicz wynika, że do końca lipca br. dyrektor placówki ma przedłożyć wyjaśnienia dotyczące okoliczności złożenia skargi przez główną księgową oraz zarzutów w niej zawartych. Ponadto niezbędna jest rozmowa z samą skarżącą, kiedy to nastąpi – nie wiadomo, bo księgowa przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Autor nie przeczytał całej skargi lub nie potrafi ocenić jej powagi – jego sprawa. Wygłasza tendencyjne sądy – jego prawo.

Księgowa złożyła już skargę na przewlekłość pracy Rady Powiatu związaną z tym, że od 2 lipca jej skarga nie została rozpatrzona (wg kpa winna być rozpatrzona niezwłocznie, a maksymalnie w ciągu 30 dni). Skoro organ samorządowy nie zważa na prawnie ustalone terminy, to trudno się dziwić, że mówimy publicznie o skardze głównej księgowej tuż przed wyborami. Gdyby została ona rozpatrzona w terminie – już mielibyśmy wynik i nie dywagowalibyśmy, kto ma rację.

Zwolnienie lekarskie osoby skarżącej nie wstrzymuje biegu spraw. Są inne, prawem dopuszczone sposoby na przeprowadzenie rozmowy z zainteresowaną – ale trzeba chcieć. Wielu z nas umie korzystać z usług poczty i zdaje się, że w sprawie Pani księgowej tak również mógłby postąpić Starosta. Ale rozumiemy, że akurat teraz, przed sesją i wyborami, zwolnienie Pani księgowej mogło skłonić Starostę do skorzystania z dobrodziejstwa sytuacji w której nieobecni głosu nie mają. Nie przeszkadza to jednak życzliwemu, „wyprodukować” i opublikować kilku zdań na temat „rzekomych faktów”, których taki właśnie nieobecny nie może zdementować.

Część 6 - zawiadomienie organów ścigania


Na wstępie swojej skargo główna księgowa zarzuciła dyrektorowi naruszenie przepisów prawa oświatowego i prawa pracy, czym popełniła przestępstwa wynikające z kodeksu karnego, a dokładnie art. 231 i 218 § 1a
Art. 231 Kk
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę  podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Art. 218 § 1a Kk
Kto, wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
 

I tu kolejna ciekawostka dla zainteresowanych. Pani księgowa zawiadomiła organ administracji, funkcjonujący w ramach władzy Państwa. Zaznaczyć należy, iż każdy z nas, na podstawie art. 304 § 1 kpk, ma społeczny obowiązek zawiadomienia o przestępstwie. Jednakże wskazać należy, iż użyty użyte słowo „społeczny” prawnicy na język ludzki tłumaczą jako „moralny”, „obywatelski”, „wynikający z powinności wobec innych obywateli”.

Ale nie sposób  przejść obojętnie obok tego, co z wiedzą o podejrzeniach wobec księgowej zrobiło Starostwo Powiatowe – w tym starosta,  podejmując polemikę w kwestii skargi Pani księgowej, dał dowód na to, że zna jej treść.

I w tym miejscu wskazać należy na brzmienie art. 304 § 2 kpk (który mówi, iż: instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa)! Mamy tu zatem do czynienia z „prawnym obowiązkiem zawiadomienia”. Zatem organ administracji - funkcjonariusz, który nie zawiadomił stosownych organów o przestępstwie, sam mógł popełnić przestępstwo (znany już art. 231 kk). Postawić na koniec należy pytanie: czy starosta – bądź inni urzędnicy Starostwa, którzy widzieli skargę Pani księgowej, zawiadomili policję i prokuraturę? Pewnie nie odpowiedzą. Ale podpowiadamy - każdy z Państwa ma święte prawo do tego, by udać się do starostwa i zadać takie pytanie! A urzędnicy mają święty obowiązek udzielić odpowiedzi!

Część 7 - wydatki ZS


Natomiast art. 39 ust. 1 pkt 5 ustawy o systemie oświaty stanowi, że dyrektor szkoły lub placówki w szczególności dysponuje środkami określonymi w planie finansowym szkoły lub placówki zaopiniowanym przez radę szkoły lub placówki i ponosi odpowiedzialność za ich prawidłowe wykorzystanie, a także może organizować administracyjną, finansową i gospodarczą obsługę szkoły lub placówki.

Czytając skargę kilkukrotnie i analizując przywołane przez księgową przepisy kodeksu karnego nie potrafimy znaleźć punktów wspólnych, no chyba, że będziemy to czytać w ten sposób: funkcjonariusz publiczny – dyrektor szkoły nie dopełniając obowiązku prowadzenia nieformalnych rozmów z głównym księgowym i nie namawiając się z nim przed spotkaniem w organem prowadzącym działa na szkodę interesu prywatnego, bo nie potrafi wyciągnąć dodatkowych pieniędzy na dodatki specjalne, które kadrze kierowniczej należą się jak psu zupa, podlega karze pozbawienia wolności…

 

Nigdy księgowy nie decydował o dodatkach dla innych pracowników. Wskazywał tylko  kierownikowi jednostki, czy w planie finansowym znajdują się na to środki. A w planie finansowym ZS środki były – dyrektor A.Markowicz-Narękiewicz tak je oszczędzała, że w 2013r. nie wykorzystała 700 tys. zł środków zaplanowanych dla szkoły, a w pierwszym półroczu 2014r. wykorzystała realnie jedynie około 40% planu na ten rok! Dlaczego? Czy szkoła, czy uczniowie nie mieli potrzeb? Czyżby Pani dyrektor znów planowała zaoszczędzić około 20% budżetu?

Część 8 - zmuszać czy prosić?


Tym niemniej jednak publiczne zarzucenie dyrektorowi placówki przez głównego księgowego dokonania przestępstwa nie powinno pozostać bez odzewu. Ponieważ wymienione przestępstwa są ścigane z urzędu należałoby zmusić główną księgową albo do publicznego wycofania się z tych podejrzeń albo do złożenia zawiadomienia o przestępstwie do prokuratury. Czy księgowa odważy się na złożenie doniesienia do organów ścigania? Z treści wynika, że skarga jest raczej skrojona pod publikę ,a nie w rzeczywistej trosce o placówkę. Księgowa może być jednak w trudnym położeniu, bo treść skargi jak najbardziej wyczerpuje znamiona znieważenia i dyrektora może przeciwko niej wystąpić z aktem oskarżenia, a jeśli nie dysponując innymi dowodami księgowa złoży doniesienie do prokuratury może narazić się na jeszcze większą odpowiedzialność wynikającą z art. 234, 235 i 238 kodeksu karnego.

 

Ten fragment, w jasny sposób prezentuje retorykę, która jest przyczyną tragedii „Białej”. Autor twierdzi, że należy „zmusić”. A my twierdzimy, że lepiej jest przekonywać, prosić, zasugerować, wskazać jako właściwe… - to jest poprawna retoryka cywilizowanych ludzi, która pozwala unikać konfliktów i budować zamiast burzyć! Ale… znów autor nie ma pełnej wiedzy, a formułuje sądy. Nie trzeba. Prokuratura została zawiadomiona niezwłocznie, ale to nie jest informacja, którą należy szastać.

Część 9 - kontrole Urzędu Skarbowego i Kuratorium


Już bez żadnego komentarza pozostawiając pod osąd czytelników zwracamy uwagę na czas w jakim została złożona skarga czyli tuż po miażdżących wynikach kontroli PIP i ZUS, za które księgowość przynajmniej pośrednio odpowiada a także w okresie kontroli przez Urząd Kontroli Skarbowej budowy hali, a już tajemnicą poliszynela jest że, szkoła nie może odnaleźć szeregu dokumentów z 2012 r.

 

Protokół kontroli US – w załączeniu

Brak w nim uwag – wskazane są tylko działania prawidłowe, a dokumentów szuka A.Markowicz-Narękiewicz, mimo że przejęła je protokolarnie. Wiele z tak przygotowanych dokumentów leży cały rok w zaplombowanym pomieszczeniu, ponieważ pani dyrektor nie chce ich spisać, by wygodnie było powiedzieć, że nie może ich znaleźć, sugerując bałagan pozostawiony rzekomo przez poprzedniczkę.

 

Wygodnie jest też umieszczać na BIP-ie szkoły tylko takie protokoły, które zawierają albo niepełne dane, albo tendencyjne oceny czasów, w których dyrektorem była B.Golisowicz. Dowód? Nie zamieszczono na BIP-ie szkoły np. wyników ewaluacji (kontroli kompleksowej) prowadzonej w styczniu 2013r. przez Kuratorium Oświaty. Dlaczego? Dlatego, że jej wyniki są bardzo wysokie. Kuratorium jak Piłat – wydało wysoką ocenę i umyło ręce. A Pani Markowicz-Narękiewicz nie pasuje upublicznianie takich wyników kontroli – są zbyt dobre i nie pasują do lansowanej przez nią, wspólnie z władzami Powiatu Polickiego, negatywnej oceny pracy B.Golisowicz.